sobota, 6 marca 2010

nie muszę

Nie lubię "musieć".
W życiu codziennym bezustannie coś muszę. Od pierwszego porannego jęknięcia, do ostatniego wieczornego ziewnięcia moje dni są upstrzone słówkiem "muszę" jak, nie przymierzając, przednia szyba cadillaca... wiadomo czym...
Oczywiście przerwy w "muszę to..." i "muszę tamto..." wypełniam sobie jeszcze przyrodnim bratem "muszę", czyli "powinnam".
Sama często się dziwię zwyczajnie jak w tym wszystkim znajduję
w ogóle czas dla siebie, na takie przykładowe siedzenie przed kompem, wirtualne spotkania, dyskusje, znajomości. Ostatnio okazało się jednak, że nawet w tej płynnej, niby niezobowiązującej przestrzeni, prześladują mnie "muszę" i "powinnam".
Nie chcę tak. Nie lubię. Nie i już.
To mój czas, moja odskocznia od rzeczywistości, moja mała obsesja. Nie chcę czuć, że muszę być dla kogokolwiek nawet tam, nie chcę czuć, że powinnam czuć wszystko, zawsze i wszystkich. Ludzka natura, ludzkie reakcje, zachowania, nastroje... tak, to moja pasja... ale każda pasja umiera pod ciężarem "muszę", pod presją "powinnam".
Egoistyczne? Być może. Czasem jednak trzeba, wręcz powinno się po prostu nie musieć.

2 komentarze:

  1. Ooo. to jest to, myslę, że jestem w tym lepszy od Ciebie Luca :)
    Parę lat temu naprawdę nie musiałem, udawałao mi się nic absolutnie prawie, ze nic nie musieć. Ale z czasem przybywała o teraz już się nie da. Trzeba się brać za abrki z życiem.
    Staram się nie patrzeć na "nie musieć", bo z tego punktu widzenia poniosłem sromotną klęskę... :/

    OdpowiedzUsuń